Wkrótce zauważono wielki, kojący wpływ muzyki. Przekonanie o tym cudownym wpływie było tak powszechne i tak silne, że na zlecenie miejscowych lekarzy władze miejskie angażowały specjalne orkiestry, aby grały na placach wciąż tę samą, ulubioną melodię, która z tej racji zyskała miano tarantelli. Monotonny rytm melodii najłatwiej wprowadzał chorych w stan półsennego somnambulizmu, kończącego się przeczyszczeniem żołądka. Nierzadko chorzy łączyli się w wielkie gromady, tańcując grupowo przez kilka dni bez przerwy, w końcu padali na bruk z wyczerpania. W myśl zaleceń lekarskich nie wolno było tego tańca przerywać, tylko zabierano pacjenta do łóżka, gdzie dostawał straszliwych potów. Po krótkim odpoczynku od nowa rozpoczynał swój opętany taniec.
czytaj więcej